Ojcze,
to ja syn marnotrawny
Przebacz,
wiem nie jestem idealny
Zrodziłem
„dziadka z Wermachtu”
Wodzu,
nie pomijaj tego faktu
Poświęciłem
życie dla ciebie i brata
Taka
ma być dzisiaj zapłata?
Ojcze,
nie bądź surowy i groźny
Jestem
jak ty uczciwy i pobożny
Mistrzu!
Z kolan nie wstanę
Dopóki
na listę pisu się nie dostanę
Widzisz
jestem zmartwiony i blady
Bez
ciebie i pisu żyć nie dam rady
W
domu mam rodzinne kłopoty
Nie
umiem żadnej innej roboty
Ojcze
już nie mogę mam dreszcze
Ile
klęczeć i prosić mam jeszcze
Dla
mnie takie życie to męka
Bez
twojej pomocy czeka udręka
Wodzu
mój, będę gryzł i szczekał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz