126.
NAJLEPSZY
„Jestem
ten pierwszy” – (sł. L. K.)
Z
tej buty został lud smoleński
Zdarza
się, że wielkość zabija
Lub
szybko bezpowrotnie mija
Natura
nie jest taka głupia
Z
wielkości zostaje czaszka trupia
Walczy
słowem, nie szpadą
Wielkich
też pokotem kładą
Póki
żyje szansy nie da
Laury,
wyróżnienia odbiera
Nikt
nie może mu sprostać
Musi
tym pierwszym zostać
Wielkość
takiego rozsadza nęci
Przejdzie
do historii, zostanie w pamięci
Dla
niego najważniejszy ten wątek
Walki
tej to dopiero początek
Przenikliwy,
groźny ma głos
Nokautujący
każdy jego cios
Zginął
już wirtualny król
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOd razu się narzuca odpowiedź Sylenie:) PIERWSI, zostaną OSTATNIMI:))zwykle tak bywa :)można w tej "magicznej"księdze znaleźć, doszukać się prawd oczywistych :))i właściwie...cóż więcej do tego dodać? może jeszcze to, kto walczy mieczem, od miecza ginie? Wielu spadało z piedestału i wielu jeszcze spadnie.Szkoda, że nauki zapomniane, nadzieje podeptane,lecz wciąż dobry duch w ludziach się tli...co zwycięży? dobro czy zło?
UsuńRole odegrane, aktorzy wciąż na scenie, pewnie lepszego teatru nie będzie... może porządek zrobi następne pokolenie ? Ducha nie traćmy:)))) ....
ps.musiałam usunąć, bo nie dokładnie zapisałam:)muszę się pilnować, nie chcę popełniać błędów. Czasami się zdarzy.Czym więcej pisze w innym języku, tym częściej mi się to zdarza.Tysiące ksiąg przeczytanych, pozwala mi chociaż zachować pamięć wzrokową :)))) gorzej, jak wzrok się zbuntuje:)))
Serdeczności, buziole:)
Ducha nie traćmy .... i słusznie.
Usuńp.s.
Nic się nie stało:-) Dobrze, że znasz inne języki. Wiem, że z racji tego, gdzie mieszkasz, to jest oczywiste, ale zapewne znasz jeszcze więcej języków. Super!
Dobrze też, że możesz dużo czytać:-)
Ściskamy najserdeczniej i buziaki:-*)
Pewnie, że słusznie:))a jakby jeszcze ciało było zdrowe to super! :))jak to mówią, w zdrowym ciele, zdrowy duch :)i tego CIAŁA wam życzę, bo duch w was dobry i zdrowy! do pozazdroszczenia!!! :)))czego innym, nie stało:)))))ps.wiesz, kilka lat angielskiego, rosyjskiego:))))))))))))))))?
OdpowiedzUsuńa potem francuski, to "merda" się bardzo w głowie. Okazuje się, że SZKOLNY angielski, nie obroni się:)))zresztą, żaden, szkolny :)))buziolki:)
Ja niestety angielskiego nie znam i bardzo tego żałuję. Przydałby się. Natomiast rosyjski znałam bardzo dobrze. Z czasem jednak się zapomina. Zwłaszcza jeżeli się nim nie operuje na co dzień. Kiedyś byłam w Mołdawii i mieszkańcy byli zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, że nie jestem Mołdawianką. Rozmawiałam z nimi całkiem swobodnie. Niestety lata lecą i wszystko się zapomina.
UsuńTobie zazdroszczę tej znajomości:-):-):-)*** Barbara
Ależ, Basiu :)oczywiście, że się zapomina :)Język, jeśli się nim nie posługujemy na co dzień, po jakimś czasie staje się martwy :)też kiedyś rozmawiałam po rosyjsku :)Uczyłam się go w szkole:)Jednak, nie uchował się w mojej pamięci:)tak jak angielski. :)Język teraz, którym rozmawiam na co dzień jest j. francuski:) wyparł zdecydowanie szkolny , angielski. Szkoda, usiłuję temu zapobiec :)) może się uda ? Tak jak mówisz, latka lecą, pamięć już nie taka :)))Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW moich latach w szkole był tylko język rosyjski. Miałam to szczęście, że uczyła mnie rodowita Rosjanka. Dlatego umiałam operować tym językiem bardzo dobrze. Wprawdzie w szkole średniej można było dołączyć drugi język i wtedy miałam możliwość nauczyć się języka niemieckiego, bo tylko taki wchodził w grę w tej szkole. Niestety miałam tylko chyba 4 lekcje i na tym się skończyło. Już teraz nie pamiętam jaki był tego powód. Dlatego tak bardzo żałuję, że nie znam innego języka.
UsuńŚciskamy serdecznie i życzymy miłego dnia:-*) Barbara & S...
Witam i życzę miłego dnia. Tak powiedział, że on pierwszy? No dobrze, niech sobie mówi co chce, a ja Was serdecznie pozdrawiam i ściskam. :*) :*)
OdpowiedzUsuńAha! Widzę, że rozmawiacie tu o językach. Ja się kiedyś uczyłam rosyjskiego i francuskiego. Po latach z francuskim mam kłopoty, a trzy lata temu na prośbę dziewczyny, przez 10 miesięcy przygotowywałam ją do matury z języka rosyjskiego. Przychodziła do mnie trzy razy w tygodniu i uczyłyśmy się. I wiecie co? Zdałyśmy go nawet dobrze, ale liczebniki porządnie dały na popalić. Po angielsku też niby trochę umiem, ale jak byłam w Anglii, to okazało się, że potrafiłam tylko zrozumieć - sorry i thank you. A w jednej z knajpek podano mi do zjedzenia psa z czipsami, a to było coś w rodzaju placka posypanego wiórkami. :)
Witaj Insierko:-)
UsuńTen post miał na celu pokazanie, że nie tylko L.K. tak mówił, ale są osoby w blogosferze, które wszystko zrobią, aby tylko być "pierwszym".
A co do języków. Józiu miał przygodę. W 1979 r był w Stanach. Zanim wyjechał nauczył się kilku, kilkunastu słów podstawowych. W recepcji w Nowym Jorku ktoś chciał coś dać dziecku i nie wiedział, jak po angielsku jest "dziecko". Tyle to Józiu wiedział i pomógł facetowi. Za chwilę padło pytanie: czy jest tu jakiś tłumacz? Oczywiście padło na Józia, że on może przetłumaczyć:-)))
Tak to znajomość paru słów zrobiło z Józia "tłumacza";-)))
Jak widać zabawnych sytuacji jest sporo w życiu;-)))
Ściskamy najserdeczniej i udanego dnia:-*) Barbara & S...