poniedziałek, 21 lipca 2014

445. Zero w kaczych sidłach

Wodzu! Podkładałem ci pod nogi kłody
Teraz będę wynosić twoje odchody
Zrozumiałem błędy po głowie się drapię
Prócz błaznowania nic innego nie potrafię

Trzeba przyzwoicie żyć funkcjonować
Jestem gotów myć ci nogi i całować
Będę jak wierny pies lizał twoje rany
Kochany litościwy wodzu jestem przegrany

Nigdy już z ciebie nie zrobię pośmiewiska
Przepraszam zrozumiałem; żart sprawa śliska
Kochany mój wodzu prezesie daję ci znak
Nie będzie nigdy takich i podobnych drak

Najszlachetniejszy wodzu ratuj! Tonę!
Przechylam się na ciemną życia stronę
Przyjmiesz wodzu? Będę bzdury pleść
Bez ciebie życia samotnie nie mogę znieść

Należałem do sprawiedliwych i prawych
Przyjmij syna marnotrawnego wodzu prawy
Będę jak pies chodził za tobą krok w krok
Bez ciebie wodzu nicość nędza mrok.

                 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz